„Naród, który mało czyta, mało wie. Naród, który mało wie, podejmuje złe decyzje — w domu, na rynku, w sądzie, przy urnach wyborczych. Niewykształcona większość może przegłosować wykształconą mniejszość — to bardzo niebezpieczny aspekt demokracji”.
Jim Trelease, autor książki „Read-Aloud Handbook” (Podręcznik głośnego czytania)
Ostatnio pojawił się artykuł poruszający problem stałych cen na książki. Czytamy w nim:
Wraz z zakończeniem akcji zbierania podpisów pod ustawą o stałej cenie książki (w myśl której przez 12 miesięcy od premiery książka będzie musiała być sprzedawana w cenie okładkowej) na nowo rozgorzała dyskusja o tym pomyśle i o stanie rynku książki w Polsce w ogóle. Wedle jego zwolenników jest to sposób na ratowanie czytelnictwa nad Wisłą. Ja pozostaję sceptyczny i pytam: czy naprawdę jedynym sposobem na walkę o rynek książki jest wyjęcie go poza nawias wolnego rynku.
Naszym zdaniem problemem nie są stałe ceny lub ich brak, ale wielkość marż księgarń i hurtowni. Jeśli hurtownia żąda marży w wysokości 45-64%, a potem wabi klienta promocjami ceny niższej, niż detaliczan o 20%, to coś tu jednak nie jest w porządku.
A jakie jest Wasze zdanie, Drodzy Czytelnicy?
7.03.2015
Polecamy kompendium wiedzy w serwisie Stephen King — mistrz powieści grozy