„Naród, który mało czyta, mało wie. Naród, który mało wie, podejmuje złe decyzje — w domu, na rynku, w sądzie, przy urnach wyborczych. Niewykształcona większość może przegłosować wykształconą mniejszość — to bardzo niebezpieczny aspekt demokracji”.
Jim Trelease, autor książki „Read-Aloud Handbook” (Podręcznik głośnego czytania)
Osiadły w Columbus w stanie Ohio i znany czytelnikom „Myśli Polskiej” ze swoich korespondencji dr inż. Jan Czekajewski zapytał mnie, który rozdział jego wydanych ostatnio w Polsce wspomnień podobał mi się najbardziej. Narażając się na zarzut nieszczerości, odpowiedziałem, że wszystkie, bo jak tu w końcu wybierać między wspomnieniami z Polski, ze Skandynawii i z Ameryki, skoro każdy z tych rozdziałów jest ein Kapitel für sich?
Nim będzie o treści, słów parę o formie, która jest swobodną narracją autora patrzącego na siebie samego i swoje otoczenie z dystansu i występującego niekiedy w trzeciej osobie: „Dla tych, którzy chcą oderwać się od biedy i przeciętności, Janek Czekajewski ma następującą radę…” Żeby tę radę poznać, trzeba przeczytać książkę noszącą tytuł „Do sukcesu pod wiatr. Wspomnienia krnąbrnego emigranta”.
Krnąbrność autora dała znać o sobie już w Polsce Ludowej, która umożliwiła mu, co prawda, zdobycie dyplomu inżyniera, ale już nie stworzyła szans jego wykorzystania zgodnie z predyspozycjami i zainteresowaniami. Jan Czekajewski urodził się bowiem konstruktorem i wynalazcą, ale dla takich nie było miejsca w socjalizmie i stąd jego wyjazd do Szwecji. Wyjazd trzykrotny, ale już po pierwszym powrocie do kraju bezpieka stanęła przed dylematem: dlaczego on wrócił i z jakim zadaniem? Stąd też opowieść o tym, jak imigrant Czekajewski pisał razem z kolegą, który miał związki z ubecją, donos na samego siebie! Donos ten uznano za jeden z najlepszych, jakie udało się uzyskać ubecji wrocławskiej!!!
W „polskim rozdziale” autor czytuje obszerne fragmenty uzyskanych z IPN-u materiałów MSW na swój temat, co podnosi dokumentalny walor ksiązki.
Atoli i Szwecja nie okazała się w końcu tym najlepszym miejscem pod słońcem. Dzięki – tak to można dziś określić – „inteligencji” ludowej służby konsularnej, która odmówiła rozszerzenia ważności paszportu, nasz doktor inżynier zdecydował się na skok przez Atlantyk, by zacumować w Columbus i własną inwencją oraz pracą dorobić się nie tylko względnej fortuny, ale i zaszczytu w postaci przyznanego przez władze stanowe dyplomu uznania dla „najlepszego biznesmena w dziedzinie wysokiej technologii w stanie Ohio”. Od wielu lat firma „Columbus Instruments” Janka Czekajewskiego jest znana ze swej oryginalnej aparatury medycznej w 50 krajach na wszystkich kontynentach i rozwija się nadal. Mówiąc inaczej, autor sprzedaje wytwory swojej technicznej imaginacji. Szalejący w USA kryzys firmy tej nie doświadczył, albowiem Czekajewski nie zaciągnął nigdy w banku ani centa kredytu! I to jest jedna z wielu tajemnic jego sukcesu, do którego droga bywała nie raz bardzo kręta. Jeśli jednak kiedykolwiek na tej drodze stawali osobnicy działający na szkodę „Columbus Instruments”, to okazywali się nimi rodacy, którym Czekajewski podawał w potrzebie rękę…! Ano, bywa i tak, byle nie za często.
O tym i o wielu innych perypetiach, jak na przykład fałszywe posądzenie przez władze amerykańskie o szpiegostwo technologiczne na rzecz Kremla, opowiada dr inż. Jan Czekajewski w sposób równie barwny, swobodny co i dowcipny, albowiem Pan Bóg wyposażył go również w lekkie pióro. Nade wszystko zwraca uwagę jego życzliwy stosunek do ludzi, w tym również do tych, którzy na życzliwość tę nie bardzo zasłużyli. Rzecz wśród Polaków nader rzadka.
A jednak się złamię i przytoczę radę, o której wyżej. Oto co radzi czytelnikom swoich wspomnień Janek Czekajewski: „«Nie dajcie się przekonać, że coś jest niemożliwe», a na pytanie o element własnej osobowości, który najmocniej w nim tkwi, odpowiada: «Nie pamięć, nie dokładność, nie wytrwałość, ale wyobraźnia!» Pisząc te wspomnienia, chciałem zobrazować przeciwności losu, z jakimi zmagałem się w trzech różnych krajach: Polsce, Szwecji i Stanach Zjednoczonych Ameryki”. Tak brzmi rada Polonusa, który pracował na swój sukces życiowy 40 lat.
Katalog literatury wspomnieniowej wzbogaciła bardzo cenna z wielu względów pozycja.
Jan Czekajewski, „Do sukcesu pod wiatr. Wspomnienia krnąbrnego emigranta”, Wydawnictwo „e media”, Częstochowa 2010
Od Wydawcy: Recenzja została opublikowana za zgodą jej autora
Poniżej inne recenzje naszych książek
Polecamy kompendium wiedzy w serwisie Stephen King — mistrz powieści grozy